19 września zawsze był ważny dla niej. To były jej urodziny,
co roku idealne i udane aż do teraz. Hermiona Granger od pierwszych minut
swoich 16 urodzin, siedziała wpatrując się w małą garść prezentów. Brakowało
jej dwóch najważniejszych, od najważniejszych ludzi. Wiedziała, że Harry ma
dużo zajęć z Dumbledorem i Snapem, a z Ronem jest pokłócona ale to przecież jej
urodziny. Pozwoliła na to by samotna łza stoczyła się po policzku i ruszyła na
śniadanie. W Wielkiej Sali było niewielu uczniów, zważywszy na wczesną
porę. Szybko zjadła i pośpiesznym
krokiem opuściła pomieszczenie, by móc zdążyć spakować się jeszcze na lekcję.
-Wszystkiego najlepszego Granger-usłyszała szept gdzieś
swojej, prawej stronie. Zaskoczona odwróciła się i napotkała tylko wzrok
Malfoy’a. Blondyn spojrzał na nią swoimi szarymi oczami, w których nie można
było nic wyczytać. Wyminął ją bez słowa a ona mruknęła do siebie:
-Hermiono masz omamy, Malfoy i życzenia i to tobie, jesteś niedorzeczna...
Jak burza wpadła do dormitorium i na parapecie zauważyła
brązową sowę, która czekała na wpuszczenie. Okazało się, że sowa ma niewielką
paczuszkę zaadresowaną do niej. Nie mając już wiele czasu, włożyła przesyłkę do
torby i pobiegła na eliksiry.
Draco
Malfoy z największą obojętnością przyglądał się brązowowłosej dziewczynie, jak
z radością ogląda prezent. Wciąż w głowie obmyślał plan, musiał być idealny,
dopracowany do perfekcji. Wciąż jednak nie miał pomysłu jak do niej podejść,
jak zbliżyć, jak pokonać lata nienawiści. Znów od nowa zaczął analizować
wszystkie pomysły na pierwszy krok.
-Hemiona skąd to masz?- Ron wskazał ręką na biżuterię, którą
trzymała dziewczyna
.
Piękny srebrny wisiorek z lwem, który miał rubinowe oczko,
migające, ciepłym, czerwonym blaskiem. Do tego takie same kolczyki. To i
karteczka ze słowem „Przepraszam” znajdowało się w tajemniczej przesyłce.
-Dostałam Ron.- Westchnęła, mając przez moment nadzieję, że
to od niego.- A co ci do tego?- Warknęła, gdy zrozumiała, że to nie od niego.
Twarz Rona zrobiła się purpurowa ze złości. Zanim się
pohamował zdążył jej odpowiedzieć.
-Ty masz wielbiciela? Kto by chciał?-Wysyczał ze złością a
wszyscy uczniowie stojący pod salą eliksirów zamarli.
-Ale ty jesteś dupek Weasley- Draco nie mógł sobie darować
ubliżenia znienawidzonemu gryfonowi.
-Ronaldzie! Pierwszy raz muszę się zgodzić z Malfoy’em,
jesteś dupkiem. Widocznie ten „cichy wielbiciel” jest bardziej moim
przyjacielem niż ty, bo pamiętał o moich urodzinach! – w oczach Hermiony
zalśniły łzy i pobiegła do łazienki.
-Co za kretyn! Jak on mógł- pomiędzy spazmami płaczu,
uderzała pięścią w kabinę toalety. – Też mi przyjaciel.
W końcu uspokoiła się, przemyła
twarz i dumnym krokiem wróciła na lekcję.
-Ron przesadziłeś.-W głosie Harrego słychać było dezaprobatę.
-Daj mi spokój Harry-mruknął rudzielec i zajął miejsce na
drugiej lekcji eliksirów, kuląc się w ławce.
-A prezent dla niej masz?- Spytał szeptem Harry
-Zapomniałem.
Harry już nic nie odpowiedział. Chciał zrobić Hermionie niespodziankę,
dlatego zwlekał z wręczeniem prezentu. Po chwili wyrwał go z zamyślenia głos
Malfoy’a
-Granger bardzo źle się poczuła, poszła do łazienki a jak
jej nie przejdzie to mówiła coś o madame Pomfrey.- Gładko skłamał, obojętnym
tonem.
-Dobrze, dobrze panna Granger
doskonale sobie poradzi z nadrobieniem zaległości.- Profesor
Slughorn przeszedł
nad tym do porządku.
Hermiona pojawiła się tuż po eliksirach. Z jej twarzy nie
można było nic wyczytać. Usiadła po drugiej stronie Harrego i traktowała Rona
jak powietrze.
Wieczorem Harry wraz z Hermioną pod peleryną udali się na spacer
do Hogsmade. Kupili po kremowym piwie i wybrali się na spacer. Harry dał jej w
prezencie płytę, ukochanego, mugolskiego zespołu. Ale co było dla niej
najważniejsze ofiarował jej czas, wspólny śmiech i radość z przyjaźni.
Jednak leżąc wieczorem w łóżku,
oglądała srebrnego lwa, zastanawiając się, kim jest tajemniczy
ktoś. Ktoś, kto
wygrawerował z tyłu lwa literkę „D”.
Hermiona nie odzywała się do Rona dwa tygodnie. Chłopak
bardzo długo musiał ją przepraszać, zanim mu wybaczyła. Po tym incydencie ich
stosunki stały się bardzo napięte. Dodatkowo sprawę pogarszał fakt, że Harry i
Hermiona zostali zaproszeni do Klubu Ślimaka a Rona pominięto.
W pełnym napięciu minął im październik i listopad. Dni
zrobiły się coraz krótsze i coraz zimniejsze. Nawał nauki i lęk o najbliższych
powodował u uczniów ciągły stres. Nerwy sięgnęły zenitu na wieść o meczu między
Gryfindorem a Slytherinem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz